Współczesny świat pędzi w zawrotnym tempie, oferując nam tysiące bodźców na minutę. W tym hałasie łatwo zagubić to, co najważniejsze, popadając w stan, który Jezus w dzisiejszej Ewangelii diagnozuje z chirurgiczną precyzją. Największym bólem i wyzwaniem, jakie ukazuje nam ten fragment, jest duchowa ociężałość serca, wynikająca z nadmiernego przywiązania do doczesności, ucieczki w używki oraz paraliżującego lęku o codzienne sprawy. To stan "narkozy", w którym człowiek przestaje być wrażliwy na Bożą obecność i traci orientację co do ostatecznego celu swojego życia.
Kontekst eschatologiczny i diagnoza ludzkiego serca
Analizowany fragment pochodzi z 21. rozdziału Ewangelii wg św. Łukasza i stanowi część tzw. mowy eschatologicznej Jezusa. Chrystus znajduje się w Jerozolimie, na krótko przed swoją Męką. Jego słowa nie mają na celu zastraszenia słuchaczy wizją katastrofy, lecz są wezwaniem do radykalnej przytomności umysłu i ducha. Łukasz, pisząc swoją Ewangelię do chrześcijan wywodzących się z pogaństwa, kładzie ogromny nacisk na miłosierdzie, ale też na konieczność wytrwałości w wierze w obliczu opóźniającej się Paruzji (powtórnego przyjścia Pana).
Jezus wskazuje na trzy konkretne przyczyny duchowego paraliżu:
- Obżarstwo i pijaństwo – symbole nieuporządkowanego pożądania i ucieczki od rzeczywistości w chwilowe przyjemności zmysłowe.
- Troski doczesne (gr. merimnais biotikais) – nadmierne zaabsorbowanie sprawami bytowymi, które "duszą" słowo Bożę (por. przypowieść o siewcy).
Te czynniki sprawiają, że serce staje się "ociężałe". W języku biblijnym serce to centrum decyzyjne człowieka – jego wola, sumienie i intelekt. Ociężałość oznacza więc niezdolność do podejmowania słusznych decyzji i utratę duchowego wzroku.
Potrzask codzienności – jak nie dać się złapać?
Jezus używa plastycznej metafory "potrzasku" (gr. pagis), który zamyka się znienacka. Dla współczesnego człowieka tym potrzaskiem rzadko są wielkie katastrofy, a częściej rutyna i iluzja stabilizacji. Żyjemy w przekonaniu, że mamy nieskończoną ilość czasu, a śmierć czy koniec świata to abstrakcyjne pojęcia. Tymczasem "Dzień Pański" przychodzi nagle.
W dzisiejszych czasach "pijaństwem" nie musi być tylko alkohol. Może to być:
- niekończące się przewijanie mediów społecznościowych (cyfrowe odurzenie),
- pracoholizm,
- kompulsywne zakupy.
Wszystko to służy zagłuszeniu wewnętrznej pustki i lęku. Kościół Katolicki uczy nas, że jedynym sposobem na uniknięcie tego potrzasku nie jest ucieczka od świata, ale uświęcanie go przy zachowaniu wewnętrznej wolności.
Czuwanie i modlitwa jako odpowiedź na lęk
Remedium, jakie proponuje Jezus, jest dwojakie: "Czuwajcie więc, modląc się w każdym czasie". To zdanie jest kluczem do chrześcijańskiej uważności (mindfulness) osadzonej w Bogu.
Czuwanie (gr. agrypneite) to stan gotowości. To postawa żołnierza na warcie lub sługi czekającego na Pana. W kontekście teologicznym oznacza to życie w stanie łaski uświęcającej. Sakrament Pokuty i Pojednania jest tutaj kluczowym narzędziem – pozwala "zrzucić ciężar" grzechu, który sprawia, że serce jest ociężałe. Nie jesteśmy w stanie czuwać o własnych siłach, dlatego potrzebujemy modlitwy.
Modlitwa "w każdym czasie" nie oznacza nieustannego klęczenia, lecz życie w obecności Bożej. To:
- Ofiarowanie codziennych obowiązków Bogu.
- Krótkie akty strzeliste w ciągu dnia.
- Świadomość, że każda chwila może być tą, w której spotkamy Syna Człowieczego – czy to w chwili naszej śmierci, czy Jego przyścia.
Stanąć godnie przed Synem Człowieczym
Celem chrześcijańskiego życia nie jest paraliżujący strach przed sądem, ale nadzieja na to, by "stanąć przed Synem Człowieczym". Greckie słowo stathenai (stanąć) sugeruje postawę kogoś, kto został uniewinniony, kto ma prawo przebywać w obecności Króla. To jest obietnica Miłosierdzia Bożego.
Aby być "godnym", musimy współpracować z łaską. Godność ta nie wynika z naszych zasług, ale z Krwi Chrystusa, w której zostaliśmy obmyci, i z naszej odpowiedzi na tę miłość poprzez czyny. W nauczaniu Kościoła, szczególnie w dokumentach Soboru Watykańskiego II (np. Gaudium et Spes), podkreśla się, że chrześcijanin, oczekując na przyszły świat, tym bardziej powinien angażować się w budowanie dobra w tym świecie, nie dając się jednak mu pochłonąć.
Co ja mogę zrobić?
Jak przenieść to wezwanie do czuwania na grunt XXI wieku? Oto konkretne kroki:
- Rachunek sumienia z "rozpraszaczy": Zidentyfikuj, co sprawia, że Twoje serce jest ociężałe. Czy to nadmiar informacji (doomscrolling), jedzenie, czy nieustanne martwienie się o finanse? Postaraj się ograniczyć jeden z tych czynników w nadchodzącym tygodniu.
- Regularna spowiedź: Nic tak nie przywraca lekkości serca, jak sakramentalne przebaczenie. Nie czekaj na "wielkie święta", idź do spowiedzi, gdy tylko czujesz ciężar grzechu.
- Modlitwa chwili: Ustaw w telefonie przypomnienie w połowie dnia, by na moment oderwać się od pracy i skierować myśl ku Bogu prostym wezwaniem: "Jezu, ufam Tobie".
- Praktyka wdzięczności: Zamiast skupiać się na "troskach doczesnych", każdego wieczoru znajdź trzy rzeczy, za które jesteś wdzięczny. To zmienia optykę z lęku na zaufanie Opatrzności.


